Nowa technologia miała nam pomóc, a
sprawiła, że ciągle jesteśmy on-line. Internet w komórce to już standard. Kindle,
tablet, dwa laptopy jeden o matrycy 10.1 a drugi co najmniej 17.3 cala to
normalka. Zawsze zalogowani na fb i dla każdego rzekomo pod ręką. Sprawdzanie kilka razy dziennie poczty to już standard.
Gorzej z odpowiedzią na e-maila, ale nie o tym. Moje pokolenie czyli pokolenie
Y dorastało przy komputerze. Owszem jest łatwiej, wiele rzeczy mamy pod ręką,
nie musimy wychodzić z domu, aby załatwić wiele spraw, możemy czatować z osobą z drugiego krańca świata, ale… Nasz
zachwyt nowymi technologiami zaczyna przybierać, a może już nawet przybrał
niezdrowe rozmiary. Posługiwanie się nowoczesnymi gadżetami umożliwiającymi
bycie zawsze i wszędzie on-line nie jest już oznaką wysokiego statusu społecznego, ale uzależnienia
od stałego dopływu informacji.
Z komputerem kumpluję się od 1994 r., a Internet jest jednym z narzędzi w pracy zawodowej i naukowej. Już chyba nie
potrafię wyobrazić sobie życia bez Świętego Googla i mailowania to coraz częściej
wcielam de-teching. Celowo i świadomie wyłączam się z technologii oraz rezygnuję z Internetu i
bycia stale w kontakcie.
W 2012 roku wraz z jedną z moich przyjaciółek
przeprowadziłyśmy akcję "Stop z Facebookiem na Wielki Post". Akcja wywołała
wielką dyskusję. Najwięcej głosów oczywiście było przeciw i użytkownicy sami przyznawali się, że są uzależnieni od fb. Jednak kilkudziesięciu osobom się udało.
Można? Można! A my organizatorki, ale przede wszystkim uczestniczki nie tylko
wirtualnie odpoczęłyśmy, miałyśmy więcej czasu na spotkania przy kawusi ;), ale
dostałyśmy wiele podziękowań :).
Znam osobę, które przez dwa tygodnie
potrafi nie sprawdzać poczty i… ma się dobrze :). Mam tylko nadzieję, że
posiada program antyspamowy ;p. Jedna z popularnych blogerek, Natalia Hatalska,
w środy i piątki jest odłączona od sieci. Takich ludzi podziwiam! Uczę się od nich jak bywać off-line.
Stosujmy de-teching! Bywajmy czasem off-line! A czas ze znajomymi spędzajmy w świecie realnym, a nie wirtualnym :). Zmykam do
rzeczywistości :) pa!
A ja nie mam fb i żyję ;)
OdpowiedzUsuńMożna? Można!
OdpowiedzUsuńJa też Wam dziękuję za tę akcję. :) W ubiegłym roku udało mi się wytrwać, a tym roku znów podjęłam to postanowienie i widzę owoce. Zresztą gdyby nie konieczność złożenia życzeń osobom, do których nie mogę dotrzeć inaczej, jeszcze dzisiaj bym nie wracała. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
Ewciu, dzięki za to dobre słówko! Życie bez facebooka jest przyjemne ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst :o)
OdpowiedzUsuńprawdziwy do bólu... :o(
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńdzięki!
OdpowiedzUsuń