wtorek, 31 grudnia 2013

dobry rok

Każdy czas należy podsumować, zrobić bilans zysków i strat, przejrzeć statystyki etc. Dla mnie rok 2013 to był dobry rok


Tyle darów rok nam przyniósł: 
Pszczołom łąki kwiatów pełne, 
Ludziom dał łany zbóż, 
Zbożom dał pełen kłos, 

Przykrył pola płachtą śniegu, 
Aby zimą odpoczęły. 
Myślisz ty, myślę ja, 
Co nam rok miniony dał. 

To był rok, dobry rok. 
Z żalem dziś żegnam go. 
Miejsce da nowym dniom 
Stary rok, dobry rok. 


Do przeczytania w Nowym Roku!

sobota, 28 grudnia 2013

generalnie

Z modą możemy spotkać się wszędzie. Dotyczy ona nie tylko ubrań, ale też słów. Ostatnimi czasu zauważyłam, że w Polsce panuje moda na używanie przysłówka „GENERALNIE”. Albo jestem już wyczulona na to słowo, albo wszystko jest generalnie. Słyszę je wszędzie, w pracy, w domu, w kawiarni, w radiu. Wszędzie! Spotykam je nawet w artykułach i wywiadach prasowych. Używają go wszyscy. Najczęściej nadużywając. Czyżby wszechobecne słowo "generalnie" używane gdy trzeba i nie trzeba było receptą na podniesienie IQ w oczach znajomych?

Dobrym zamiennikiem, oczywiście od kontekstu zdania, jest stosowanie innych słów. Jakby nie patrzeć to modne "generalnie" ma wiele synonimicznych określeń m. in.:  zasadniczo, całkowicie, powszechnie, w zupełności, zupełnie, ogólnie.

środa, 25 grudnia 2013

życzenia

„O gwiazdo Betlejemska,  zaświeć na niebie mym. 
Tak szukam Cię wśród nocy, tęsknię za światłem Twym. 
Zaprowadź do stajenki, leży tam Boży Syn, 
Bóg – Człowiek z Panny świętej, dany na okup win.”



Niech Boże Narodzenie, zaspokoi pragnienia Twojego serca 
i  napełni pokojem, przygotowanym dla ludzi dobrej woli.


środa, 18 grudnia 2013

Guadalupe

Jest takie miejsce na świecie, które marzy mi się odwiedzić....

To miejsce jest daleko, bo aż w Meksyku. Jest to centrum centrum pobożności maryjnej obu Ameryk. Do niego pielgrzymują wierni z różnych stron Meksyku, z Ameryki Północnej i Południowej, przyjeżdżają też i Polacy. Przez kanonizację Juana Diego sanktuarium stało się bardziej bliskie światu. 

Mi też jest bliskie. A ostatnio jeszcze bliższe. A wszystko za sprawą jednej piosenki, którą słuchałam po raz pierwszy. Zupełnie przypadkowo natrafiłam na utwór LA GUADALUPANA. I przypomniało się skrycie ukrywane podróżnicze marzenie związane z odwiedzinami Matki Bożej. A potem jak już się rozmarzyłam napotkałam na jeszcze drugą piękniejszą María

Pozostając w moim rozmarzeniu głęboko wierzę, że kiedyś tam będę... Nadziei dodaje Mt 19,26.

piątek, 13 grudnia 2013

niewolnicy sieci

Świat stał się skomputeryzowany. Wszędzie otacza nas technologia. Bycie on-line stało się normą. Pojęcie de-teching czytelnicy bloga już znają, ale tym razem podsyłam ciekawy artykuł Eryka Mistewicza o niewolnikach sieci. Dobrego weekendu życzę oczywiście bez komputera!

P.S. Już czekam na rozszerzenie tematu czyli "media detox"

poniedziałek, 9 grudnia 2013

piosenkowo

W radiu już zaczął się sezon na świąteczne piosenki. "Last Chrismas" znają wszyscy. W światowej dyskografii, ale też i polskiej trochę ich jest. Przyjęło się, że każdy szanujący się artysta powinien popełnić choć jedną świąteczną piosenkę... I dobrze, bo kto z nas nie lubi piosenek o Mikołaju, świętach czy pierwszej gwiazdce.

A dziś jedna z nich... mówiąca, że każdy może zostać św. Mikołajem.

sobota, 30 listopada 2013

Adwent

Jednym z moich ulubionych artystów jest Marek Grechuta. Jego piosenkami zachwycam się od małego. Pamiętam też koncert podczas opolskiego festiwalu, który poświęcony był właśnie temu artyście. A gdy dowiedziałam się o jego śmierci to na policzku pojawiła się łza.

Grechuty słucham bardzo często. Jego piosenki podtrzymują na duchu, pomagają przetrwać trudne chwile, niosą nadzieję i dają radość. Jedną z takich piosenek Grechuty jest żyj tą nadzieją. Buszując tu i tam natrafiłam na rekolekcje adwentowe oparte na refrenie tej piosenki.

"żyj tą nadzieją, co mieli Kolumb albo Bach,
żyj tą radością, dla której Chaplin wdziewał łach,
żyj z tym uśmiechem, który Mona Lisa ma,
żyj tym oddechem, który maratończyk zna" .

Wszystkim czytelnikom bloga życzę dobrych adwentowych dni i nocy, które otworzą nasze serca na przyjście Jezusa Chrystusa. 


poniedziałek, 25 listopada 2013

Skaryszewska

Wczoraj była niezwykła niedziela. Niedziela kończąca Rok Wiary, niedziela kończąca rok liturgiczny, niedziela Chrystusa Króla. Zawsze tego dnia moje serce biegnie myślami na Skaryszewską. Tak też było i wczoraj.

Skaryszewska, to niewielka uliczka na warszawskiej Pradze obok Dworca Wschodniego. Tam pod numerem 12 znajduje się kościół Księży Pallotynów. Piękna Świątynia, w której zawsze czułam się dobrze. Świątynia do której bardzo lubię chodzić. Takie Nowe Jeruzalem, a w centrum Paschalny Baranek, a nad nimi Chrystus Król. Niezwykły obraz Adama Styki, który kontemplować można godzinami...



Zainteresowanych zachęcam do odwiedzenia praskiego kościoła, albo tego realnego albo wirtualnego.

sobota, 23 listopada 2013

ludzioholiczka

Jak mnie tu dawno nie było.... Niestety mam problem z czasem. Od 12 listopada cierpię na jego chroniczny brak. Gdyby ktoś, coś wiedział jak można mi pomóc to czekam na propozycję ;). Póki co  żyję na ograniczeniach m.in. też towarzyskich. A to łatwe nie jest, bo oprócz tego wszystkiego co napisałam w swoim blogowym bio jestem też ludzioholoczką. Jestem uzależniona od spotkań, rozmów z innymi. Może dlatego, że mam do nich szczęście, jak mawia moja Chrzestna, i mogę czerpać z ich życiowej mądrości. 

piątek, 15 listopada 2013

oczekiwanie

W tym roku wyjątkowo czekam na Adwent, na roraty, na ranne wstawanie. Jakbym zapomniała jak to jest wstawać o 5! Jak to jest wstawać, kiedy ciemno i zimno za oknem. Dlaczego?? Może dlatego, że jesień w tym roku jest dla mnie bardzo pracowita. Obłęd różnych konieczności. Wszystko się piętrzy.  Wszystko jest na już, najpóźniej na jutro, a najlepiej na wczoraj. Poza tym rośnie stos nowych książek do przeczytania.  Jednak w tym całym listopadowym zabieganiu czegoś brakuje, na coś czekam... 




Może dlatego tak czekam na atmosferę grudniowego oczekiwania. Na duchowe przygotowania do Świat Bożego Narodzenia.

czwartek, 14 listopada 2013

węglowodany

Jest taka myśl, którą bardzo lubię. Podchodzę do niej z przymrużeniem oka, ale jeszcze częściej z uśmiechem. W listopadzie, kiedy za oknem jest jak jest i póki co inaczej nie będzie ona rozładowuje trudne sytuacje. Zatem myśl na dziś i nie tylko dla łasuchów:  

niedziela, 10 listopada 2013

tydzień bez fb

Szok, panika i niedowierzanie. A wszystko to za sprawą pewnego portalu społecznościowego, który z powodów technicznych ogłosił kilkudniową przerwę w działaniu czyli najnowszy skecz kabaretu Ani Mru Mru.

środa, 6 listopada 2013

wieczność

Czas ucieka, wieczność czeka to słowa, które znajdują się nad wadowickim zegarem. Słowa, do których odwoływał się Jan Paweł II. Słowa, które w listopadzie nabierają innego sensu…

Każdy z nas w większy czy mniejszy sposób przygotowuje się do drogi. Najdłuższej. Najważniejszej. Na drugą stronę istnienia. Bo jeśli jest życie, musi być i śmierć. Innej możliwości nie ma. Inaczej do Nieba się nie dostaniemy. Tylko przez śmierć. A przecież to Niebo jest celem! Jest kresem naszej wędrówki! Mój ulubiony wykładowca z lekkim przymrużeniem oka mówił:  byle do Nieba, a potem to już jakoś będzie

Tylko jest jeszcze coś "tu i teraz". Dlatego nie zmarnujmy tego czasu, jaki Bóg nam daje właśnie teraz. Drugi raz już go nie dostaniemy. Zróbmy wszystko aby Niebo po śmierci było nasze...

poniedziałek, 4 listopada 2013

Matka papieża

Wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek przepłakałam. Jestem wrażliwcem niepospolitym i tego się nie wstydzę... Płakałam nad śmiercią książkowych czy filmowych bohaterów. Zawsze w jednym momencie, kiedy jest śmierć. I choć się jej nie boję. Jestem na nią gotowa. To łzy po policzkach zawsze spływają mimowolnie. 

Ogromny podziw, fascynacje, ale też i łzy wywołała u mnie lektura najnowszej książki Mileny Kindziuk Matka Papieża. Z okruchów wspomnień, analizując dokumenty i archiwa powstał obraz kobiety niezwykłej. Kobiety, która stając przed dylematem narodzin i aborcji wybrała... 

Życie za życie? Jedno ma być ważniejsze niż drugie? Każde ma przecież te samą wartość. I każde jest święte - wierzyła mocno. Dane człowiekowi przez Boga. Takie zasady wyniosła z domu i ich pieczołowicie strzegła. Wiarę traktowała poważnie. Rozumiała, że albo ją przełoży na życie i zastosuje w praktyce albo nie powinna mówić o sobie, że jest wierząca.(...) Po rozmowie z mężem Emilia nie miała wątpliwości: Urodzi to dziecko! Przecież ono ma prawo żyć. Jak trzeba będzie, to ono da sobie radę, musi mu to tylko umożliwić. A cokolwiek się stanie, znaczy, że taka jest wola Boża. Z rezygnacji rodzi się to co wielkie. 

To najpiękniejszy fragment tej książki. Ukazujący to, co w powołaniu żony i matki jest najważniejsze. Zaryzykowała. Choć tak bardzo chciała żyć. Miała przecież dla kogo. Mąż, syn a jednak... Nie mogła uciec. Nie mogła zrezygnować. Owocem tej odważnej decyzji był Karol. Karol Józef Wojtyła. Papież. Dziś błogosławiony, a za kilka miesięcy święty. 

czwartek, 31 października 2013

31 X

Jestem chrześcijaninem. Halloween nie obchodzę, za to uczestniczę w facebookowej akcji Obchodzę Wszystkich Świętych, nie Halloween! Zmieniłam swoje profilowe zdjęcie na moją patronkę. A jutro, a w zasadzie to dziś postaram się uczestniczyć we Mszy Św. Tak jestem uczniem Chrystusa, a magia mnie nie interesuje!

środa, 30 października 2013

jesienna playlista

W tym roku jesień jest wyjątkowo piękna. Można jeździć na rowerze, można spacerować, można obserwować i zachwycać się złotą polską jesienią. Październik jest wyjątkowo urokliwy. Taki ciepły. Aż nie do pomyślenia… a jednak złota polska jesień trwa…. Może gdzieś w Peru czy Ekwadorze jest cieplej. Może w Kazachstanie zimnej. Jednak u nas jest cudnie :). 

W blasku jesiennych promieni inaczej brzmią piosenki. Mam nawet taką jesienną listę stworzoną, na potrzeby tej pory roku. Oto kilka z nich:
A najbardziej lubię tą ostatnią. Kunsztowna muzyka Skaldów, wspaniały tekst Agnieszki Osieckiej i jeszcze Łucja Prus...

poniedziałek, 28 października 2013

czas

„Czasu masz tyle, ile umiesz sobie zaplanować” - to jedna z moich odzywek,  kiedy ktoś notorycznie mówi nie mam czasu. Tacy ludzie się zdarzają. Ciągle coś mają, ciągle gdzieś biegną... Oni czas mają. Tylko mają dla tych, dla których chcą go mieć. To ludzkie. To normalne. Tak się zdarza. Można przecież być niepoprawną planistką. Żyć z kalendarzem w laptopce, z wypunktowaną listą zadań, ale przecież trzeba cieszyć się z tego co się ma dziś. Nie jutro, nie pojutrze,  ale właśnie dziś...


niedziela, 20 października 2013

Bajor

Michał Bajor, to ten artysta z którym spędziłam dzisiejsze przedpołudnie. Był gościem w moim domu... Niestety tylko przez radiowy odbiornik, bo niestety nie znamy się osobiście :(. Nigdy nawet nie była na jego koncercie... A jednak zachwycam się jego piosenkami.

Nie wiem kto mnie zaraził tym zachwytem... czy mój brat czy też nie... Nie wiem też, w którym momencie życia zafascynowałam się jego twórczością.


Lubię jego muzykę. Lubię jego piosenki. Towarzyszą mi na różnych etapach mojego życia. Pomagały przeżyć trudne chwile i dodawały nadziei. Mam swoje ulubione… Jedna z nich już jutro obudzi mnie o poranku. Jest melodią mojego budzika.

sobota, 19 października 2013

lody

W katalog moich patriotycznych wspomnień wpisuje się jeszcze wiersz... Wiersz, który recytowałam w 2000 roku. Ostatnio do mnie powrócił… Powrócił od tak… Powrócił z lodami. 

Całej treści nie pamiętałam, ale z pomocą przyszedł Św. Google. Wiersz,  recytowałam podczas akademii z okazji wmurowania kamienia węgielnego pod budowę nowej szkoły. Uroczystości przewodniczył ŚP. bp Jan Mazur, który zasiadł w bordowym fotelu moich sąsiadów, a w czasie piosenki Piękna nasza Polska cała rytmicznie tupał nogą. Szczególnie podczas słów: Jak ojczyste Mazurowi? Niechaj cała Polska powie...

Wiersz, który wtedy recytowałam tak jak inne mówił o patriotyzmie, ale i tak był inny od wszystkie. Dlaczego? Długo, długo jeszcze wszystkim kojarzył się z lodami… 
   
OJCZYZNA

Są kraje, gdzie są smaczniejsze lody
i domy większe, i samochody,
gdzie bułki bielsze od naszej bułki,
szkoły ładniejsze od naszej szkółki.

Są kraje większe, bogatsze kraje,
lecz nam się w domu lepiej wydaje.
Choć mamy dla nich wiele przyjaźni,
lecz w domu zawsze jakoś jest raźniej.

Niech więc pracują na swojej ziemi,
a my wolimy żyć ze swoimi
i sprawiedliwie dzielić się chlebem
pod wspólnym dachem - ojczystym niebem.

czwartek, 17 października 2013

wielcy

Spotykając wielkich ludzi na swojej drodze mam maleńki promyk nadziei. Ten promyk doskonale wyraża ta myśl: 


wtorek, 15 października 2013

genialna

O mojej super kreatywnej siostrze już pisałam. Jednak muszę przyznać, że dziś prawie jestem kreatywna tak jak ona. Niestety tylko prawie. Korzystając z dnia wolnego wymyślam różne rzeczy i aż sama sobie się dziwię, że jestem taka genialna ;/.

Á propos tego przymiotnika to w pamięci mam jedną uliczną anegdotę. Dosyć dawno temu, idąc na miasto szłam krok w krok za dwiema studentkami. Owe studentki roześmiane i zadowolone wracały po egzaminie do domu, zdanym egzaminie. Idąc nazywały się przymiotnikami na literę g. Padały takie słowa jak: głupia, gruba, głodna, gapowata, gdera, etc. Mniej lub bardziej miłych. Aż wreszcie któraś wpada na słowo GENIALNA! Ależ było zdziwienie drugiej. Zresztą nie większe niż pierwszej.

Tak genialny to piękny przymiotnik, który podkreśla kogoś wyjątkowo utalentowanego, doskonałego. Każdemu z nas zdarzyło  się wymyślić się coś właśnie takiego, kiedy sami byliśmy zdziwieni. I takich genialnych dni, a przede wszystkim pomysłów życzę wszystkim moim czytelnikom.

sobota, 12 października 2013

52 dni wolnego

Pięćdziesiąt dwa dni w roku tyle można mieć wolnego gdyby tylko…. gdyby tylko uszanować niedzielę. To prawie dwa miesiące wolnego, które chronią nasze ciało i duszę przed najgorszym.  Praca nigdy się nie kończy. Zawsze będzie coś. Albo coś zaległego, albo coś na zapas. To my sami musimy ją przerwać… powiedzieć basta. Dać naszemu ciału i duszy odpoczynek.  Skoro sam Pan Bóg mógł sobie pozwolić na jeden dzień wypoczynku po dziele stworzenia świata, to my też możemy!

Od tysięcy lat wiadomo, że tajemnicą szczęśliwego życia jest sabat czyli dzień WOLNY. Ten dzień, powinien różnić się od całego tygodnia.... a więc bez tego co robimy na co dzień. 

Dla mnie idealna niedziela, to ta z poranną Eucharystią, bez komputera, dalekich podróży i oczywiście z najbliższymi. Jestem przeciwnikiem niedzielnych zakupów. Jak ognia unikam centrum handlowego. Za to najbardziej cenię święty niedzielny spokój!

Warto też pamiętać, że dni święte należą do Pana Boga. Są jego własnością!

wtorek, 8 października 2013

2016

Dziś wyjątkowo daleko sięgnęłam w przyszłość… W rozmowie z jedną z mis amigos zastanawiałyśmy się co spotka nas w 2016 roku, gdzie będziemy, jakie plany ma dla nas Dobry Bóg?

Jedno jest pewne. Już rozpoczęły się przygotowania do ŚDM w Krakowie… Moim marzeniem jest w nich uczestniczyć, ale marzenia mam nie tylko ja, ale też i kardynał.  Marzy nam się nabożeństwo Drogi Krzyżowej sprawowanej wraz z papieżem Franciszkiem na bulwarach Wisły. Młodzież modliłaby się idąc wzdłuż rzeki, a papież – płynąc statkiem – powiedział KAI kard. Dziwisz. Ta wiadomość niezwykle mnie ucieszyła :). Kraków, Wisła, barki są mi ostatnio bardzo bliskie...

Pływać po Wiśle może każdy, wystarczy udać się w rejs z Krakowską Żeglugą Pasażerską. A skoro każdy to dlaczego nie miałby pływać papież Franciszek? A może statek Nimfa będzie kolejnym papastatkiem, który zapisze się w historii papieskich statków? A może zdarzy się coś innego? To wie Bóg… Póki co nie zaglądajmy Panu Bogu w plany :). 

wtorek, 24 września 2013

jesień

Po czerni jeżyny
Po liściu kaliny
- Jesień, jesień już
Po ciszy na stawie
Po krzyku żurawi
- Jesień, jesień już
Po astrach, po ostach
To widać, to proste że
- Jesień, jesień już
I po tym że wcześniej
Noc ciągnie ze zmierzchem
- Jesień, jesień już

Tak już jesień. Nie tylko w kalendarzu, ale też za oknem. Lubię jesienne wieczory. Lubię też przedpołudnia, kiedy słońce świeci za oknem, a las zaprasza na spacer. Wystarczy tylko wyjść i choć na chwilę rozkoszować się jesienią tą złotą, tą polską. Przecież nigdzie nie wygląda tak pięknie, tak urokliwie jak u nas, jak w Polsce. Lubię jesień, za jej bogactwo, kolory, smaki, możliwości... Lubię też piosenkę, w której jesień nie jest zła. Jest złota, radosna, lekka... Takiej jesieni otwieram szeroko drzwi.

poniedziałek, 23 września 2013

strach

Przed chwilą na facebooku zobaczyłam taki oto obraz: 


Udostępnił go jeden z moich wykładowców. Początkowo wywołał u mnie szeroki uśmiech, jednak.. po analizie i uświadomieniu sobie, że to... samo życie, moje życie...

niedziela, 15 września 2013

wiara

Wiara nadaje sens wszystkiemu pisała Karen Kingsbury. Tak też jest w moim życiu, nie wyobrażam sobie bez niej życia, jest tym czym mnie kieruje, a Bóg jest moim najlepszym przyjacielem. Tak zostałam wychowana, takie wartości przekazali mi Rodzice. Moja Mama mówiła, że jeśli Pan Bóg będzie na pierwszym miejscu to wszystko inne będzie na swoim miejscu.

Wiem też, że może ze swoimi poglądami nie jestem trendy, może nie jestem na czasie jednak… wiara nadaje sens wszystkiemu. Może nie jeden czytelnik zastanawia się po co ten post? Po co wiara? Po co Bóg? Jednak tym wątpiącym i szukających życzę aby w swoim życiu zdążyli GO odnaleźć. Nigdy nie jest za późno chwycić się Jezusa i zacząć tę najwspanialszą podróż

piątek, 13 września 2013

Polska

Są takie momenty w życiu, kiedy bardziej niż zawsze czuję się Polką. Z dumą noszę polską flagę, podkreślam, że jestem polaca i opowiadam o Polsce. Ale nie tylko takie chwile zdarzają się na międzynarodowych spotkaniach poza granicami Polski, ale też tutaj. Do ostatnich takich patriotycznych chwil należy 1 sierpnia br. Wtedy to całkiem przypadkowo znalazłam się w Warszawie, całkiem przypadkowo poszłam na Mszę Św. do jezuitów na 16 i całkiem przypadkowo przechodziłam koło pomnika Małego Powstańca. Nigdy nie zapomnę jak spojrzałam na swoje ubranie i zobaczyłam, że moja bluzka jest biała, a spódnica czerwona. Z bananem na twarzy i w pośpiechu pobiegłam pod pomnik Powstania Warszawskiego aby zdążyć na 17.00. Cześć i chwała bohaterom – recytowali moi rówieśnicy. Nigdy nie zapomnę co wtedy czułam i co przeżyłam. Choć z Warszawą związana jestem od kilku lat to pierwszy raz znalazłam się właśnie w tym miejscu o tej porze i w takim ubraniu. A wszystko to było całkiem przypadkowo. 

Dziś kiedy wracam, do tych sierpniowych wspomnień nucę sobie tę piosenkę, a w szczególności te słowa:

Ja to mam szczęście,
że w tym momencie
żyć mi przyszło, w kraju nad Wisłą…
Ja, to mam szczęście…
Mój kraj szczęśliwy, piękny, prawdziwy,
Ludzie uczynni, w sercach niewinni…
Mój kraj szczęśliwy
Ja, to mam szczęście…
że w tym momencie
żyć mi przyszło w kraju nad Wisłą…
Ja, to mam szczęście…
Ja, to mam szczęście…
że w tym momencie
żyć mi przyszło, w kraju nad Wisłą
Ja, to mam szczęście…

środa, 11 września 2013

egoizm

Nie cierpię egoizmu, kierowania  się własnym interesem, nie zwracanie uwagi na potrzeby innych,  stawiania siebie na pierwszym miejscu, myślenia tylko i wyłącznie o sobie etc. W głowie mi się to nie mieści jak można być egoistą, nie liczyć się z innymi czy ich nie słuchać. Nie wiem z czego to wynika, nie wiem jak żyć z takimi osobami, nie wiem też czy zwyczajnie to zaakceptować czy walczyć? Tylko co można?

P.S. JAjecznica (pisanie i mówienie ciągle JA) też trendy nie jest.

poniedziałek, 9 września 2013

atlas

Odkąd pamiętam wolne chwile spędzam w atlasie. I nie chodzi o ten sklep w Siedlcach, a o zbiór map. To jedna z ważniejszych i najczęściej oglądanych książek z mojej półki. Różne miałam atlasy. Miałam ich kilka. Obecnie mam taaaki duuuży, który dostałam od Chrzestnego na dwudzieste urodziny. Przypuszczam, że to właśnie Chrzestny zaraził mnie podróżowaniem palcem po mapie. Razem zaznaczaliśmy miejscowości, w których byliśmy. Nie wiem dlaczego, ale Chrzestny tych punktów miał zawsze więcej. Tak to się zaczęło moje zamiłowanie do map, ale też do podróżowania.

Dziś także w wolnych chwilach biorę atlas. Spokojnie bez pośpiechu oglądałam kolejne mapy: Polska, Europa i Świat.

niedziela, 8 września 2013

JOBS

Do kina nie chodzę, bo jest mi nie po drodze – to moja najczęstsza odpowiedź. A tak na poważnie to nie chodzę, bo wartości jakie dziś promuje się w filmie mnie nie zadowalają... poza tym wolę świat książki. Od każdej reguły są wyjątki i taki wyjątek ostatnio się wydarzył.  Byłam w kinie! <szok>.

Przeglądając repertuar wybraliśmy JOBS-a z kilku powodów. 
  1. biograficzny 
  2. wątek o inżynierach
  3. słoneczny zwiastun
Nie pomyliłam się sceny pełne słońca, posmak american dream i inżynierowie, a także ciekawa fabuła wyróżnia i ciągle się przeplata w zekranizowanej biografii jednego z największych wizjonerów XX w. – Steve'a Jobsa  i historii wczesnych lat Apple.

Kilka zastrzeżeń by się znalazło, ale spodobało mi się, że Jobs osiągnął to co osiągnąć zamierzał. Zaczynał w garażu rodziców, a skończył w szklanym i własnym biurowcu. Oczywiście po drodze na szczyt nie zabrakło mu szczęście, znajomości z odpowiednimi ludźmi i tupetu. To spowodowało, że w krótkim czasie odniósł sukces w branży komputerowej, na który nota bene musiał ciężko zapracować. Jednak Jobs nie uniknął porażki zawodowej i osobistej. Został strącony ze szczytu, na który powrócił w glorii chwały. 

Film polecam tym, którzy są na początku swojej ścieżki zawodowej. Po jego obejrzeniu proponuję zastanowić się czy warto osiągnąć sukces materialny kosztem życia osobistego i braku przyjaciół? Czy może nie ustawać w szukaniu złotego środka?

niedziela, 1 września 2013

Westerplatte

Chciałabym urodzić się kilkadziesiąt lat wcześniej. Chciałabym być z rocznika Kolumbów. Chciałabym należeć do  najzdolniejszego pokolenia w historii Polski, do którego należeli najwięksi Polacy. Może moimi kolegami byliby Rudy, Alek i Zośka? A może sąsiadowałabym z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim? A może chodzilibyśmy na kremówki po maturze?

Często zastanawiam się jakby wyglądała Polska gdyby nie wybuchła II wojna światowa…. Nie dowiem się jakby wyglądało moje życie w dwudziestoleciu międzywojennym. Nie wiem też gdzie zastałby mnie 1 września 1939r. 

Dziś, w 74. rocznicę wybuchu II wojny światowej, wracam wspomnieniami do Westerplatte, do wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, ale przede wszystkim do słów Jana Pawła II wypowiedzianych na kilka miesięcy przed moim urodzeniem.

Każdy z Was, młodzi Przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte, jakiś wymiar zadań, które trzeba podjąć i wypełnić, jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć, jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić, nie można zdezerterować. Wreszcie, jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić, tak jak to Westerplatte. Utrzymać i obronić, w sobie i wokół siebie, obronić dla siebie i dla innych.

A jakie jest Twoje Westerplatte?

piątek, 30 sierpnia 2013

powrót

Przede wszystkim to przepraszam za milczenie. Już się tłumaczę z braku nowych postów. Otóż kilka dni byłam de-teching, bo mój laptop był w serwisie. A poza tym dynamizm życia i rewolucja, która ostatnio w moim życiu się wydarzyła sprawiła, że jakoś na blogowanie czasu zabrakło. Zamierzam podkręcić sobie śrubki, prowadzić bardziej osiadły tryb życia, wrócić do naukowych zobowiązań i od czasu do czasu coś napisać... zatem do następnego postu!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

lubię wracać tam

Są takie miejsca, do których lubimy wracać. Są takie miejsca, z którymi coś nas łączy, z którymi mamy piękne wspomnienia. Miejsca, które spodobały się nam od pierwszego spojrzenia. To właśnie tam możemy odpocząć, zaczerpnąć piękna czy zwyczajnie podelektować się chwilą, aby potem dodać ją do kolekcji najpiękniejszych wspomnień. 

Do takich moich miejsc w ostatnim czasie dołączył Drohiczyn, maleńkie miasteczko nad Bugiem. Miasteczko, które odwiedził Jan Paweł II 10 czerwca 1999r. Pamiętam to spotkanie!

Chociaż w Drohiczynie nie byłam długo, chociaż nie została z niego żadna fotografia… to zapamiętam błękit i zieleń sierpniowego popołudnia. Zachowam widok Bugu z Góry Zamkowej i promyki podlaskiego słońca, a także nadzieję, że kiedyś tam powrócę…. 


I jeszcze piosenka, do której lubię wracać. 

środa, 14 sierpnia 2013

czerń

Dwa dni temu byłam na pogrzebie w mojej rodzinnej miejscowości. Nie był to nikt bliski, nikt z rodziny. Pan, którego po prostu znałam. Podczas Mszy Św. pogrzebowej zdziwiło i zaciekawiło mnie pewne zjawisko. Mianowicie zdecydowana większość osób przybyłych osób, miała na sobie ubrania w kolorze szarym lub białym. Dziwnie to wyglądało, jakby pogrzeb pogrzebem nie był.  Na czarno ubrani byli tylko najbliżsi i nieliczni uczestnicy pogrzebu.

Dziś, kilka dni po pogrzebie, ciągle zastanawiam się dlaczego ludzie nie wkładają czarnych ubrań? Strach przed śmiercią? Czarny postarza? Czy może jeszcze coś innego? Dla mnie to zwyczajny brak szacunku do osoby zmarłej. Nie uczczenie jej nawet po śmierci. Przecież na pogrzeby nie chodzimy przypadkowo… Nic nam się nie stanie jak założymy coś z czerni… W ten sposób wyrazimy smutek po odejściu osoby, którą znaliśmy czy solidarność z osobami, które opłakują odejście swoich bliskich.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

upominki

Jedną z najkreatywniejszych osób jaką znam jest bez wątpienia moja siostra. Jej prezenty należą do baaardzo oryginalnych i notabene zawsze są... Po prostu wie co kupić!

Dziś na moim stole obok makowego upominku czekała maleńka książeczka z cytatami z Pisma Świętego o takim oto tytule. 


P.S. Dzięki Siostra!

sobota, 10 sierpnia 2013

folklor

Ostatnio moje zamiłowanie do folkloru wyszło na ulice… Lubię mieć na sobie coś w stylu folk: korale, torebkę czy bluzkę z góralskim haftem. Takie ubrania kolekcjonuję i z największą przyjemnością noszę :), ale też o nich marzę :). W kolejce oczekują góraleczki. Dlatego w wolnej chwili jak mogę to przeglądam witryny internetowe z ludowymi rękodziełami. Jednak moje zamiłowanie do folku nie kończy się na garderobie. Jest także ważnym elementem mojego kawałka podłogi. Góralskie dodatki doskonale komponują się z jasnym wnętrzem nadając mu folkowego klimatu. Czerwone zasłony i poduszki w kwiatki, obrus, serwetki, rękawice kuchenne etc. Ciągle coś dochodzi nowego. 

Mam słabość do tego co ludowe. Jak przechodzę Chmielną to zawsze choć na chwilę muszę się zatrzymać przy sklepowej witrynie, a najlepiej do niej wejść i oczywiście nie wychodzić. Najchętniej wykupiłabym pół krakowskich Sukiennic, ale stan konta jeszcze na to nie pozwala ;).



I jeszcze coś - muzyka. Najlepiej połączenie tradycyjnych góralskich melodii z nowoczesnością czyli Zakopower, ale nie tylko ;).  Z przyjemnością chodzę na koncerty Mazowsza czy Śląska. Lubię też ludowe melodia grane na skrzypcach. 

czwartek, 8 sierpnia 2013

jakość

To co robisz ma drugorzędne znaczenie. Najważniejsze, jak to robisz ta myśl doskonale wpisuje się w mój kanon zasad, którymi się kieruję. Żyję na 100%. Kieruję się zasadą, że byle jak to lepiej wcale. Stawiam na jakość we wszystkim. Wolę mniej, a lepiej. Nie lubię bylejakości.

Życie ma się jedno i ona ma dawać satysfakcję, z każdej wykonanej rzeczy, nawet tej najdrobniejszej. Najważniejsze to swoje obowiązki wykonywać z zapałem i entuzjazmem. Toteż ze wszystkiego chcę czerpać radość. To właśnie czerpanie przyjemności z prostych rzeczy jest kluczem do szczęścia. To jest ta radość w codzienności!

środa, 7 sierpnia 2013

poradniki

Lubię czytać poradniki. Lubię czytać je dla siebie samej, dla szlifowania swojego charakteru. Tak już mam, że dążę do najlepszej wersji samej siebie! Wiem doskonale, że ideału nigdy nie osiągnę, ale udoskonalać i szlifować można.

Wiele poradników już  przeczytałam, wiele wiem, a ciągle mam na nie apetyt. Ciągle chcę wiedzieć więcej.  Ciągle szukam nowych porad. Dlaczego? Wychodzę z założenia, że od nadmiaru wiedzy jeszcze nikt nie umarł, a  przypomnieć sobie i utrwalić niektóre ważne rzeczy nie zaszkodzi. Poza tym uważam, że dla jednej myśli, dla jednej zmiany na lepsze w swoim życiu warto je czytać!

wtorek, 30 lipca 2013

ŚDM

A nie mówiłam, że będzie Kraków – to pierwsze słowa, które wypowiedziałam gdy dowiedziałam się o Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie w 2016 roku. 99,9 % pewności i przekonywanie, że żadne miasto na świecie tak jak Kraków nie zasłużyło na Światowe Dni Młodzieży. Moja pewność opierała się na dialogu nas młodych z kard. Dziwiszem w Iglesia de la Concepción Real de Calatrava w Madrycie w 2011 roku. Potem były jeszcze inne przesłanki :), ale fakt faktem im było bliżej tym z większą niecierpliwością oczekiwałam na ogłoszenie miejsca następnych ŚDM. Swoim optymizmem zaraziłam nie tylko prowadzących i komentatorów w studiu Radia Plus, ale też słuchaczy. I doczekałam się :). Drodzy młodzi, jesteśmy umówieni na spotkanie na najbliższy Światowy Dzień Młodzieży w 2016 r. w Krakowie, w Polsce - powiedział Franciszek. Łagiewniki oszalały z radości. U mnie była radość, uśmiech zwycięzcy i ciche marzenie o spotkaniu z papieżem na Błoniach.

P.S. Dwa lata temu Hiszpanie mi wierzyli, a za trzy lata spotkam się z nimi w Krakowie.  

środa, 24 lipca 2013

Kraków

Kiedy jeszcze oglądałam tv to czas przed 18 spędziłam na oglądaniu Majki. Nie losy bohaterów mnie interesowały, a miasto, w którym toczyła się akcja telenoweli. 20 minut dziennie poświęcałam, aby choć przez szklany ekran pobyć w grodzie Kraka i pozachwycać się tym miastem…. I dziś kiedy czytam przewodnik po serialu i mieście przypominam sobie fabułę, bohaterów, ale przede wszystkim miejsca, w których były kręcone sceny plenerowe.

Tak chciałabym pobyć w Krakowie. Tak na dłużej. Poszwendać się po nim bez celu, zagubić się w magicznych starych uliczkach i mieć wrażenie, że świat się zatrzymał na chwilę i postanowił odpocząć. 

wtorek, 23 lipca 2013

DOBRO POWRÓCI

Ludziom trzeba pomagać, bo jak sami będziemy potrzebowali pomocy, to ona do nas zawsze przypłynie. Z innego portu, ale przypłynie taką oto myśl spotkałam w książce warszawskiej polonistki Anny Ficner – Ogonowskiej rok temu. Żadna to nowość dla mnie nie była, ale staro-nowa myśl utwierdziła mnie w przekonaniu, że DOBRO POWRÓCI. Powróci nie od tej samej osoby, a od innej, a może od osoby, od której nigdy byśmy się pomocy nie spodziewali. Czasami z zaskoczenia, czasami z ukrycia, ale DOBRO POWRÓCI. Przekonałam się o tym setki razy. Przez ćwierć wieku życia spotkałam na mojej drodze do nieba wiele życzliwych mi osób, którzy wyciągnęli rękę czy otworzyli przede mną furtkę nowych możliwości. Pomogli w różnoraki sposób: słowem i czynem, albo samym gestem. Toteż jeśli mogę komuś pomóc to pomagam bezinteresownie, non profit czy zwyczajnie od tak. Staram się nie odmawiać, pomóc jak tylko mogę nawet wtedy, gdy ktoś tej pomocy zupełnie nie oczekuje. Wiem, że DOBRO POWRÓCI, a kiedy wierzymy w dobrych ludzi, takich też mamy wokół siebie

niedziela, 21 lipca 2013

banan

Banan z bułką czyli śniadanie Małysza, banan z kawą na drugie śniadanie, na podwieczorek sok oczywiście bananowy, a na kolacje banany z grilla najlepiej u Karoliny P. Praktyczny i łatwo dostępny owoc dość często gości w mojej torebce, dominuje w jadłospisie, ale też o czymś świadczy. Świadczy o spadającym potasie, zabieganiu czy nawet o początkach choroby na p… Czym spadek potasu u mnie jest wiedzą tylko wtajemniczeni  ;/. A może ochota na banany jest zapowiedzią wyprawy marzeń?? Tego nie wie nikt...


wtorek, 16 lipca 2013

ora et labora

Na samym początku to przepraszam tych wszystkich, który czekają na nowe posty… a ich zwyczajnie brak. Nie wiem czy będzie częściej czy też nie, bo w czerwcu i lipcu u mnie dość mocno króluje benedyktyńska reguła ora et labora.

Fakt faktem ostatnio moje dni wypełnia praca i modlitwa, a dopełniają cierpliwość i wytrwałość. Ostatnimi czasy podjęłam się dwóch „projektów”, które zwyczajnie trzeba zrealizować. Mam tylko nadzieję, że z Bożą pomocą doprowadzę je do końca.

środa, 10 lipca 2013

herbaciane chwile

Lubię pióro Anna Ficner – Ogonowskiej, warszawskiej polonistki, która do niedawna jeszcze pisała do szuflady… Dziś jej książki są już na półkach w księgarni, a ostatnia pojawiła się kilka dni temu. I choć seria z Hanią w tle to typowe love story, to czyta się je jak kryminał. O romantyzm nigdy bym siebie nie podejrzewała, a jednak… Zachwycam się opisami,  ich lekkością i plastycznością. Zachwycam się ciepłem, które z nich płynie i dobrem, które emanuje od bohaterów. 

Po przeczytaniu książek autorki inaczej smakuje mi herbata z cytryną i inaczej niż zwykle zakończęzaczęła poszukiwać w sobie energiczności Dominiki, pracowitości pani Irenki, determinacji taty i optymizmu mamy i gdy już to wszystko w sobie odnalazła, żwawym krokiem ruszyła przed siebie

czwartek, 4 lipca 2013

praca

- Cześć! Ty tu nocowałaś? –  pyta koleżanka wchodząc rano do biura
- Nie. Dlaczego miałabym nocować? – odpowiadam pytając
- Wychodzę jeszcze byłaś, przychodzę już jesteś? – zadaje kolejne pytania
- Zdarza się ;) – odpowiedziałam

To jedna z naszych porannych rozmów. Ostatnio taka sytuacja zdarza się często. A nawet rzec można byłoby, że żyję w pracy w dosłownym i przenośnym tego słowa znaczeniu. Jest okazja aby się napracować :). Lipiec w mojej instytucji to najbardziej pracowity okres. O urlopie w czerwcu czy lipcu można zapomnieć, a przecież jeszcze nie tak dawno miałam nadzieję ;). Liczbę godzin już prawie wyrobiłam, a i tak na wolny dzień trudno sobie pozwolić. Jedyne co można to zostać pracoholikiem, ale tak łatwo się nie dam!

poniedziałek, 1 lipca 2013

poranek

Najbardziej lubię poranki. Szczególnie te w poniedziałki, kiedy do pracy jedzie się później, kiedy spokojnie można napić się kawy, kiedy nie słucha się narzekania innych o początku tygodnia, jak to ciężko, jak źle etc. Dlatego też kiedy tylko mogę w poniedziałek pracę zaczynam później :). Świadomie przedłużam sobie weekendowe chwile aby choć jeszcze trochę pocieszyć się odpoczynkiem i mieć czas na celebrowanie swoich cotygodniowych rytuałów :).

Zmykam cieszyć się poniedziałkowym porankiem, a wszystkim życzę wesołego, powszedniego dnia.

niedziela, 30 czerwca 2013

Podlasie

Ostatnio miałam okazję na nowo spojrzeć na moją małą ojczyznę. Bywając tu i tam, oglądając to i owo po raz kolejny doceniłam fakt, że jestem Podlasianką :). Gdyby jeszcze ktoś nie wiedział ;) to pochodzę ze szlachty zaściankowej ;). Nazwisko mam od mojej miejscowości, która nie tylko ma bogatą historię, ale też i herb ;). Mam nawet cechy, które charakteryzują mieszkańców Podlasia, ale... tym wszystkim się nie chwalę ;p. 

Niestety kilka lat temu opuściłam zaścianek, morgi zamieniłam na metry kwadratowe w jednej z sypialń Warszawy i "klepię współczesną biedę", a  serce tęskni, bo gdzieś daleko stąd został rodzinny dom. Tam jest najpiękniej....

sobota, 22 czerwca 2013

karower

Rowerek na deserek już był, a teraz będzie rysunkowe wyjaśnienie za co lubię jazdę na rowerze.  


P.S. Od niedawna mój rower ma nazwę, która bardzo mi się spodobała :). Chylę czoła dla kreatywnego :). 

czwartek, 20 czerwca 2013

nadzieja

Po dzisiejszej rozmowie kilka tematów siedzi mi w głowie i aż chciałoby się coś napisać tylko… Tylko skupię się na jednym, który poruszony nie został, słowo nie padło, a gdzieś ciągle jest obok mnie. To NADZIEJA.

O nadziei śpiewał Marek Grechuta, śpiewała Anna German i jeszcze wielu artystów. O nadziei pisała Karen Kingsbury. W pliku z cytatami znalazłam: nadzieja przetarła drogę nowym marzeniom, nadzieję, można odnaleźć jedynie w Bogu czy nadzieja zmierzała się z niedowierzaniem. Jest jeszcze jedno, ale pozostawię go już w skrytości swojego serca...  Nadzieja bardzo często występuje w listach  św. Pawła. To o niej pisał do Koryntian, do Rzymian czy Tesaloniczan. Jednak najbardziej lubię ten fragment, w którym pojawia się wraz z wytrwałością.  

Moim życiowym hasłem są słowa z Mt 19, 26 Para Dios todo es possibile. Chociaż nie mówią wprost o nadziei to mówią coś więcej... Teologia nadziei  była i jest mi bardzo bliska. Była u mnie zawsze. Nawet wtedy, kiedy po ludzku już nic zdarzyć się nie mogło i nie może. To też ten cieniutki promyk nadziei, któremu nie da się dopomóc. Można tylko modlić się, mieć nadzieję i czekać. Tylko to czekanie jest najtrudniejsze, ale...