Ludzie od zawsze mnie ciekawili. Cóż jestem ludzioholiczką. Ciekawi mnie też fakt dlaczego jedni towarzyszą
nam przez całe życie, inni pojawiają się i zostają, a jeszcze inni są tylko przez
jakiś moment. Znajomy kapłan powiedziałby dynamizm życia. Pojawiają się w miejscu pracy, podczas urlopu,
w naszej zabieganej codzienności. Wyjeżdżają, zapominają, jakby przestali istniej.
Kontakt się urywa. Najpierw zaczyna nam ich brakować, a potem pojawiają się
nowe osoby. Jednak w naszych myślach
wracają…
Najbardziej jednak zawsze zastanawia mnie fakt, dlaczego dany człowiek pojawił
się i nagle zniknął. Zostawiając tylko albo aż wspomnienia… Aż chciałoby się zapytać: DLACZEGO?
Z odpowiedzią na tę moją i przypuszczam nie tylko moją wątpliwość przychodzi
Ś.P. ks. Twardowski: w życiu nie ma przypadkowych spotkań. Ludzie do nas
przychodzą, czasem po dobre słowo, szukają przyjaźni, uśmiechu, o coś pytają,
czegoś potrzebują. Każdego z nich przyprowadza Bóg. Każdego, kogo spotykamy,
przyprowadza Bóg. Mogę to powiedzieć na podstawie własnych doświadczeń. Jestem
świadom tego, że moje spotkania z ludźmi nie były przypadkowe (...) W planie Bożym przewidziane są także rozstania. Bóg myśli zupełnie inaczej niż my. Widzi więcej, chociaż jest niewidzialny. Wie o wszystkim, czego nam potrzeba. Dlatego możemy wszystko przewidywać po swojemu i nie dziwić się, gdy stanie się inaczej.
Może dlatego ludzie muszą się spotkać, aby się ominąć???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz