sobota, 8 czerwca 2013

do kołyski

Coraz mniej czasu, coraz więcej pomysłów i zadań do zrealizowania, a co za tym idzie coraz więcej obowiązków. Na dodatek trwa sesja, zdawanie egzaminów w hurtowych ilościach i bieganina za wpisami. Przemierzanie Lasku Bielańskiego znów stało się codziennością. Na sen czasu brak, na blogowanie też ;/, ale miało być nie o tym, a o pewnej piosence...

Kilka lat temu idąc przez MMz usłyszałam tę piosenkę. Dochodziła z podwórka, gdzie odbywało się męskie grillowanie. Od tamtego majowego wieczoru słucham ją często. Ma w sobie coś niezwykłego... Bluesowe rytmy i słowa, które niosą coś więcej. Niosą życiowe rady, które kieruje do nas wokalista i autor tekstu. To kołysanka ojca do dziecka, który chce przekazać mu kanon najważniejszych zasad. Mi udało się je włączyć do codziennego etosu, staram się o nich pamiętać na drodze do NIEBA. Fakt faktem jest mi łatwiej, bo za rękę trzyma mnie sam dobry Bóg. 

2 komentarze: